Książki, które leczą

    185
    0

    Jeśli ktoś zbłądzi w labiryncie szpitalnych korytarzy i zawędruje do suteren, na pewno stanie oko w oko z niebieską tabliczką, informującą, że za tymi oto drzwiami mieści się biblioteka. Dla niewtajemniczonych – filia miejskiej biblioteki. Skąd się wzięła w szpitalu?

    Biblioteczne lokum to niepozorne pomieszczenie z kilkoma regałami i sporą ladą, ale dzieją się tam rzeczy wielkie. Ich cichym świadkiem, a zarazem uczestnikiem, jest Barbara Maziarz, która zawiaduje szpitalną biblioteką już prawie 25 lat i pełni funkcję nie tylko bibliotekarki, a także nieformalnie biblioterapeutki i psychologa.

    Pobyt w szpitalu jest doświadczeniem niezwykle przykrym, dlatego pani Barbara robi wszystko, by umilić pacjentom spędzony tam czas. Chorym, którzy sami nie mogą wypożyczać książek, pani Barbara dostarcza je trzy razy w tygodniu na oddziały i nietrudno sobie wyobrazić, ile kilometrów w tym czasie pokonuje. Zapewne w ciągu 25 lat swej pracy okrążyła nie jeden raz kulę ziemską, ale próżno szukać w jej słowach jakiejkolwiek skargi. Była obserwatorem nie jednej reformy służby zdrowia na przestrzeni dwóch ostatnich dekad, w ciągu których pacjent stał się tylko jednostką chorobową i – jak podkreśla – miało to znaczący wpływ na działalność biblioteki.

    Obecnie pobyt w szpitalu to ok. 5-7 dni i większość chorych tylko w tym czasie może pozwolić sobie na kontakt z książką, bo po wyjściu ze szpitala trzeba znów mierzyć się z codziennością. Nic więc dziwnego, że tylu pacjentów zagląda do biblioteki, bądź prosi o dostarczenie książek na dany oddział. Co ważne – z księgozbioru korzysta także personel medyczny. Lekarze i pielęgniarki stykają się nieustannie z takim ogromem ludzkiego cierpienia, że szukają ukojenia w lekturze, która choć na chwilę przeniesie ich w inną rzeczywistość. Poza pacjentami i personelem, do biblioteki przychodzą również czytelnicy mieszkający w pobliżu szpitala, więc pani Basia ma ręce pełne roboty.

    Jej marzeniem jest rozbudowa tego niewielkiego księgozbioru, by móc w pełni zaspokoić oczekiwania czytelników, którzy z racji pobytu w szpitalu, są czytelnikami wyjątkowymi. Niestety praca w szpitalnej bibliotece niesie ze sobą również przykre konsekwencje, bowiem wielu czytelników, którym pani Basia dostarczała książki, przegrało z chorobą i czasem ciężko jej sobie poradzić z czyimś odejściem, zwłaszcza że dla większości z nich była nie tylko kimś, kto dostarcza książki, ale przede wszystkim powiernikiem i przyjacielem.

    Jak sama mówi, najgorszym momentem jest ten, kiedy wręcza się książkę pacjentowi świadomemu swego rychłego odejścia i nigdy tak naprawdę się nie wie, czy ta książka nie będzie jego ostatnią.

    ź: Głos Leżajska

    Poprzedni artykułPierwsze miejsce drużynowo ekipy Leżajskiego Klubu Kyokushin Karate w MMP i MMM.
    Następny artykułBar 12 kusi oryginalnymi pomysłami